4 września dzięki licznym zapowiedziom udało się zebrać ekipę i wyruszyć na jedną z największych imprez motoryzacyjnych na górnym śląsku – Summer Cars Party. Impreza ta to już czwarta edycja więc można było się spodziewać zarówno ogromu uczestników jak i wyśmienitej zabawy. Jak było? Przeczytaj sam…

Około godziny 9:00 udało mi się dojechać z towarzyszką na parking przy sklepie GoSport. Co prawda mieliśmy o tej godzinie ustawiać się w kolejce do bramy, jednak kilku osób brakowało. Z czasem dojechało kilka brakujących samochodów więc około 9:30 spakowaliśmy nasze tyłki do samochodów i wyruszyliśmy szukać końca kolejki… A ta jak na złość rozrosła się do jakichś 2km. Jako, że ogonek ślimaczył się niemiłosiernie więc znaleźliśmy czas na rozmowy o wszystkim i niczym 🙂

W międzyczasie obudziły się telefony i zaczęły dojeżdżać kolejne samochody: najpierw Kazik, potem Edhar z towarzyszką. Wcisnęliśmy ich auta do naszej grupy i nadal wypatrywaliśmy bramy wjazdowej. O dziwo – na ostatniej prostej szło o wiele dynamiczniej więc już jakieś 30 minut później przekroczyliśmy bramy lotniska.

Najpierw „wygoniono” nas z dala od imprezy. Jednak po krótkiej wycieczce z młodym udało się znaleźć idealne miejsce dla naszych samochodów. Szybki powrót i przeparkowanie aut koło… ogródka z piwem i Toi-Toi 😉

Zaczęło się wspólne „biesiadowanie”, robienie fotek, dyskusje i wszystko to co zwykle się dzieje na spotach. Dzięki uprzejmości Kazika kilka osób miało okazję napić się kawy, a kolega misiek_staszic z miernikiem w dłoni ekspresowo sprawdził ładowanie w kilku samochodach. Stwierdziliśmy przy okazji usterkę w jednym z nich… Jak widać na video ciężko było zająć dobrą pozycję do robienia zdjęć toteż Rozalia z gracją kozicy górskiej wskoczyła po masce na dach mojego Poldziława. Co z tego wyszło dowiemy się jak dostanę od niej zdjęcia 😉

A tak prezentowaliśmy się około południa (na filmie brakuje niestety kolegi DJ Illusiona, który dojechał z Katką i Bezą ciut później)

Nawigacja między zdjęciami strzałkami LEWO/PRAWO

  

  

  

Podsumowując. Frekwencja nie dopisała tak jak powinna. Wielu osób brakowało, część stanęła w innej grupie na końcu płyty lotniska. Najważniejsze jednak, że byliśmy razem i miło spędziliśmy czas. Osobiście brakowało mi jakiegoś wodzireja, który mówiłby na bieżąco co się będzie dziać. Brakowało perełek jak w zeszłym roku. Mimo przejścia płyty i trawnika wzdłuż i wszerz nie znalazłem zbyt wielu aut, na które szczególnie zwróciłbym uwagę. Nie żałuję, że pojechałem – niedosyt jednak pozostał. Może w przyszłym roku będzie lepiej.

Excalibur#1937