Hamulce

Ja na heble (stary typ) mam następujący sposób:
– płyn DOT-4 – nowy (+ oczywiście odpowietrzenie)
– wymień gumy w zaciskach na nowe (uszczelniacz i osłona p.kurzowa! ) – ja mam zawsze zapas w garażu – nigdy nie wiadomo kiedy pójdzie i wyczyść zaciski – w okolicach tłoczka ma być sterylnie. Na powierzchniach trących – o jarzma, płytki zacisku i te grube druty – czyszczenie szcz. drucianą!
– tarcze – tylko i wyłącznie państwowe
– klocki – jestem w trakcie testów: (Fomar – pod koniec są popękane, ale nie jest tragicznie, FERRODO – strasznie miękkie a 45 zł – b. szybki zużycie, Lucas`a – też koło 40 zeta – założę niebawem jak się zetrą FRRD i sprawdzę)
– jak zakładasz klocki to spiłuj delikatnie (grubość farby) powierzchnie współpracujące z jarzmem zacisku (tzn. góra, dół i prosty bok) oraz wyczyść samo jarzmo szcz. drucianą – klocki nie będą się zakleszczać
– kup militec (wlej w silnik i zostaw sobie odrobinę ~20ml na heble) i strzykawką z igłą wstrzyknij odrobinę – oszczędnie! (przy max wyciągniętym tłoczku) pod osłonę p.kurzową. Wciśnij tłoczek (nadmiar jak wypłynie to wytrzyj) i zmontuj heble.

Tylne zaciski podobnie – wyczyść tylko okolice dŹwigienki od linki ręcznego i nałóż świeżego smaru pod gumę. Ew. korektor hamowania zawsze włączony – na śliskim musisz zrobić test

Smarowanie linki – strzykawka i olej

Ogólnie – wszystko ma chodzić bez zacięć i ma być max. czyste. Odpowietrzenie układu to chyba wiadomo. Zaglądaj do hamulców co ~ 5tys. lub wcześniej jak coś przestanie dobrze działać – zarzuć militec, oczyść jak trzeba

Ja tak robię i osiągnąłem efekty: hamuje, nie ściąga, a klocki zużywają się na kołach równomiernie ))

Tarcze mam z F132 o fi 251 mm.

Obecnie mam Lucasy – rewelacja! Skok pedału ok. 5-6 cm, zajebiście twardy. Wystarczy musnąć i hamuje! Mam zmienione tarcze na Truckowskie – fi 260 mm – trzeba zmienić także płytkę mocowania zacisku. Jak wleję militec w prowadniki i pod osłonę tłoczka to zapomnę o jakiejkolwiek obsłudze. Ogólnie uwagi dotyczące normalnych mają się też do hebli Lucasa. (zaciski nie mogą się zakleszczać w jarzmie – czysto, tłoczek i prowadniki muszą być nasmarowane.

Zawieszenie

Amortyzatory:

Jak wiadomo zawieszenie Poloneza należy do niespotykanie miękkich. Podstawową zamianą jest wymiana amortyzatorów na twardsze. Najlepiej byłoby kupić komplet Bilsteina, lecz jest to dość kosztowne rozwiązanie (ok. 800 zł). Tańszym, acz niezłym jest utwardzenie amortyzatorów w wyspecjalizowanych zakładach regenerujących je. Najlepiej o nie spytać ludzi z KJS-ów. Należy także zwrócić uwagę na fakt, że z biegiem lat FSO montowała
w kolejnych modelach amortyzatory o coraz twardszej charakterystyce. „Borewicz” na pewno będzie lepiej się zachowywał na amorkach od szerokiego Caro. Podobnie ma się sprawa z amortyzatorami tylnej osi., Trzeba jednak pamiętać, że komfort jazdy (płynne przejeżdżanie nierówności) uzyskujemy dzięki dość miękkiemu tyłowi. Mocne utwardzenie zbliży nasz samochód do komfortu taczki.

Sprężyny:

Tu także istnieje kilka rozwiązań. Aby jedynie obniżyć przód wystarczy obciąć sprężynę o 1-2 zwoje. Możemy zastosować sprężyny od Trucka – są grubsze o 1mm (~14,5mm) i dzięki temu twardsze. Oczywiście także można je skrócić. Wskazane jest, aby sprężyna po obcięciu została zakończona (zagięcie zwoju). Wtedy połączenie wahacz-sprężyna jest pewniejsze. Sprężyna dotyka wahacza większą powierzchnią, a nie jedynie punktowo. Kolejnym rozwiązaniem jest obniżenie sprężyn na gorąco i ponowne zahartowanie dla uzyskania twardszej charakterystyki. Można także zamontować gotowe sprężyny o twardej charakterystyce, jednak niewiele firm zajmujących się tuningiem
posiada takie w swojej ofercie. A o progresywnych do PN-a już w ogóle nie słyszałem.

Resory:

Tu można dołożyć dodatkowe pióro – płaskie żeby tył nie stał za wysoko – trochę kijowo wygląda. Można także zmienić inne pióra na grubsze (twardsze). Należy jednak mieć na uwadze mocowania i podłogę bagażnika;

Stabilizatory:

Z przodu jest seryjnie. Spotkałem się jednak z podwójnym stabilizatorem. Tzn. dodatkowe gniazda na podłużnicach (niżej), oba stabilizatory znajdują się na płaszczyznach wzajemnie równoległych. Końcówki dodatkowego za pomocą odpowiedniej długości łączników zostały przyspawane do końcówek seryjnego. Łączniki znajdowały się ok. 10cm od końcówek obu drążków. Nie pamiętam dokładnej konstrukcji, ale mniej więcej tak to wyglądało. Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie stabilizatora w tylnym zawieszeniu. Najlepiej jest zastosować most z gniazdami i kompletnym stabilizatorem od modelu kombi. Oto opis: Do mostu od dołu (w odległości 50-60 cm od siebie) są przyspawane wsporniki, do których mocuje się poduszki stabilizatora (gumy i obejmy identyczne jak z przodu). Na końcach stabilizatora są „drążki” dł. ok 15 cm (płaska końcówka), skierowane do góry i przykręcone na jedną śrubę wraz z przednimi końcami drążków reakcyjnych. Jak się przerzuca cały dyfer, wszystko pasuje, jedynie trzeba przymocować jakoś do mostu końcówkę od korektora hamowania i dać przejściówkę do przewodów hamulcowych (gwinty w Lucasie są drobniejsze niż w starych). Ja musiałem wymienić dyfer (stary się dosłownie rozsypał) – normalny u nas kosztuje ok. 300 zł, ja za ten od kombi dałem 450 (stargowałem z 500) – był nówka sztuka, jeszcze tłusty od fabrycznego smaru zabezpieczającego. Stabilizator do normalnego mostu też można założyć – jedynie spaw. wsporników do poduszek, resztę się dokupuje.

Reszta:

Trzeba pilnować stany wszystkich elementów gumowych i metalowo – gumowych – wymiana jak się zużyją i w zawieszeniu powstaną luzy. Podobnie z przegubami, końcówkami drążków, wspornikiem drążków i przekładnią kierowniczą – luzy trzeba likwidować wymieniając elementy, lub w przypadku przekładni likwidując luz. Składając zawieszenie warto nasmarować smarem wszystkie śruby. Szczególnie te na których obracają się silentblocki tzn., na wahaczach, amortyzatorach, resorach. Opisy napraw i wymiany elementów znajdziecie w książkach opisujących produkty FSO.

OLO#035